- Z ofert mogą skorzystać wyłącznie osoby, które zamierzają się osiedlić w danym kraju. Czasem wymagane jest, aby zamieszkiwać na miejscu, chociażby pół roku, a dodatkowo prowadzić tu swój biznes. Tak więc myśl o zakupie nieruchomości za granicą, w celu wynajmu automatycznie powinna zostać odrzucona.
- Domy są w bardzo niskim standardzie, a najczęściej wymagają kosztownego remontu. Co ciekawe, nie ma tu miejsca na kreatywne aranżacje. Remont musi zostać przeprowadzony zgodnie z projektem przygotowanym przez władze miasta.
- Wiele z tych nieruchomości za granicą ma nieuregulowany stan prawny. Zazwyczaj zostały porzucone przez rodziny, które postanowiły rozpocząć życie w innym miejscu. Celem tych projektów jest właśnie ożywienie wymierających miejscowości, a przy okazji ocalenie opustoszałych budynków. Władzom bardziej opłaca się sprzedać te domy za grosze niż obserwować, jak się rozsypują. Ale czy kupującemu opłaca, się taki zakup?
- Symboliczne 1 euro, to również mrzonka. Zasada, bowiem jest taka, że jest to jedynie cena wyjściowa. Finalnie dom otrzyma ta osoba, która zaproponuje najwyższą cenę. Jak informuje `Rzeczpospolita` włoskie miasto Sambuca, które w ubiegłym roku wystawiło na sprzedaż 16 domów, odnotowało ponad 100 tysięcy zgłoszeń chętnych do wzięcia udziału w licytacji. Zainteresowanych jest niemało, więc i cena rośnie do poziomu rynkowych warunków.
- Osoba, która zdecyduje się na układ z władzami, musi złożyć depozyt (w wysokości ok. 3 - 5 tysięcy euro). Pieniądze zostaną zwrócone dopiero po ukończeniu renowacji w wyznaczonym terminie, np. po trzech latach.