Domy za 1 euro – hit czy kit?

Władze niektórych państw oferują domy, czy mieszkania za symboliczne 1 euro. Tak jest na przykład we Włoszech, które są przecież wymarzonym kierunkiem wakacyjnych podróży. To kusząca propozycja, ale czy rzeczywiście warto zdecydować się na zakup takiej nieruchomości za granicą?

Niestety, już na wstępnie trzeba wyjaśnić, że domy za 1 euro to tzw. marzenie ściętej głowy. Tymczasem informacje o ofertach domów oddawanych przez władze miast za symboliczne 1 euro, rozpalają wyobraźnię wielu osób. Nie jest to jednak tak piękne, jakby mogło się wydawać. Dlaczego? Z pięciu powodów:
  1. Z ofert mogą skorzystać wyłącznie osoby, które zamierzają się osiedlić w danym kraju. Czasem wymagane jest, aby zamieszkiwać na miejscu, chociażby pół roku, a dodatkowo prowadzić tu swój biznes.  Tak więc myśl o zakupie nieruchomości za granicą, w celu wynajmu automatycznie powinna zostać odrzucona. 
  2. Domy są w bardzo niskim standardzie, a  najczęściej wymagają kosztownego remontu. Co ciekawe, nie ma tu miejsca na kreatywne aranżacje. Remont musi  zostać przeprowadzony  zgodnie  z  projektem przygotowanym przez władze miasta.
  3. Wiele z tych nieruchomości za granicą ma nieuregulowany stan prawny. Zazwyczaj zostały porzucone przez rodziny, które postanowiły rozpocząć życie w innym miejscu.  Celem tych projektów jest właśnie ożywienie wymierających miejscowości, a przy okazji ocalenie opustoszałych budynków. Władzom bardziej opłaca się sprzedać te domy za grosze niż obserwować, jak się rozsypują. Ale czy kupującemu opłaca, się taki zakup?
  4. Symboliczne 1 euro, to również mrzonka. Zasada, bowiem jest taka, że jest to jedynie cena wyjściowa. Finalnie dom otrzyma ta osoba, która zaproponuje najwyższą cenę. Jak informuje `Rzeczpospolita` włoskie miasto Sambuca, które w ubiegłym roku wystawiło na sprzedaż 16 domów, odnotowało ponad 100 tysięcy zgłoszeń chętnych do wzięcia udziału w licytacji. Zainteresowanych jest niemało, więc i cena rośnie do poziomu rynkowych warunków.
  5. Osoba, która zdecyduje się na układ z władzami,  musi złożyć depozyt (w wysokości ok. 3 - 5 tysięcy euro). Pieniądze zostaną zwrócone dopiero po ukończeniu renowacji w wyznaczonym terminie, np. po trzech latach.
Jeżeli nadal zastanawiasz się, czy mając jedno euro w kieszeni, kupisz dom w ciepłym klimacie, odpowiedź brzmi - nie. To tylko chwyt marketingowy, który okazuje się niezwykle skuteczny. Mimo wszystko podejmując taką decyzję należy nastawić się na ogromne koszty związane z remontem, zamieszkanie w nieruchomości na peryferiach przez przynajmniej kilka miesięcy w roku i ograniczenie możliwości czerpania zysków z wynajmu.
 

galeria zdjęć